niedziela, 28 października 2012

Twierdza zdobyta w kontrowersyjny sposób



Po niezwykle emocjonującym, zażartym i pełnym zwrotów akcji spotkaniu, Manchester United pokonał Chelsea Londyn na Stamford Bridge 2:3. Sam mecz był bardzo kontrowersyjny z powodu wielu błędnych decyzji sędziego, które wypaczyły wynik. 


Od samego początku oba zespoły rzuciły się do ataku, przeprowadzając cios za ciosem, aby jak najszybciej zdobyć bramkę.  Sztuka ta udała się już w 4 minucie drużynie gości, dzięki błędowi w obronie Chelsea. Wayne Rooney wszedł w pole karne, po czym podał piłkę do słabo pilnowanego van Persiego. Holender oddał potężny strzał, ale piłka odbiła się od słupka. Na szczęście dla United, po odbiciu piłka uderzyła w plecy Davida Luiza i myląc kompletnie Petra Cecha, wpadła do bramki, dając prowadzenie Czerwonym Diabłom.

Osiem minut później londyńscy kibice zamilkli, gdyż ich zespół przegrywał już dwoma bramkami. Świetną akcją w tym wypadku popisał się Antonio Valencia, który najpierw ograł Luiza, a potem dokładnym, mocnym podaniem skierował piłkę tuż pod nogi holenderskiego napastnika Manchesteru. Robin van Persie nie mógł się pomylić w tej sytuacji i pewnie umieścił piłkę w siatce rywali. 


Po stracie gola zawodnicy Chelsea jakby rozdrażnieni tym co zaszło na ich boisku, rzucili się agresywnie do ataku, raz po raz oddając groźne strzały na bramkę de Gei.  Przez kolejne pół godziny gry gospodarze niemal całkowicie zdominowali przeciwników, którzy rozpaczliwie się bronili. Kilka razy tylko szczęście sprawiało, że wynik pozostawał bez zmian, natomiast oszołomieni gracze w czerwonych strojach, nie potrafili przeprowadzić praktycznie żadnego groźnego ataku. Taka gra The Blues w końcu przyniosła efekty i w 44 minucie było już 1 do 2. Wtedy to po faulu blisko pola karnego, sędzia podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Juan Mata i pięknym strzałem pokonał bramkarza gości, nie dając mu żadnych szans na obronę.  Chwilę później ten sam zawodnik mógł wyrównać wynik, gdyż znalazł się w sytuacji sam na sam z Davidem de Geą, ale tym razem górą był hiszpański bramkarz. 

Po przerwie Chelsea nie zwalniała tempa, wciąż atakując rywali i starając się wyrównać wynik spotkania.  Sztuka ta udała im się już w 54 minucie, kiedy to Hazard po świetnym rajdzie bokiem boiska dograł piłkę w pole karne. Do podania najwyżej wyskoczył Ramires i pewnym strzałem głową pokonał de Geę. Zaledwie minutę później mało brakowało, by tym razem sam Belg wpisał się na listę strzelców, jednak bramkarz Manchesteru United popisał się świetną interwencją.


Niestety od tego momentu to, co działo się na boisku nie miało już nic wspólnego ze zdrową i uczciwą rywalizacją. W 62 minucie atak przeprowadzał Ashley Young, ale będąc blisko pola karnego został zdecydowanie skoszony przez Branislava Ivanovica, za co Serb zobaczył czerwoną kartkę. O ile ta decyzja sędziego była słuszna, o tyle następna budzi już ogromne kontrowersje. W 69 minucie, gdy atak przeprowadzali gospodarze, przy piłce był Fernando Torres. Gdy Hiszpan był już blisko pola karnego rywali, został sfaulowany przez obrońcę Czerwonych Diabłów – Jonnego Evansa. Arbiter uznał jednak, że El Nino udawał, za co zobaczył drugi żółty, a w konsekwencji – czerwony kartonik. Jak wyraźnie pokazały powtórki - sędzia się pomylił, gdyż angielski stoper bez wątpliwości faulował Torresa. Od tej chwili Chelsea musiała sobie radzić w dziewiątkę.

Kilka minut potem nastąpiła kolejna pomyłka sędziego, znów na niekorzyść piłkarzy ze Stamford Bridge. Mający już na swoim koncie żółtą kartkę Wayne Rooney dopuścił się faulu taktycznego, za co powinien dostać kolejny kartonik i zejść z boiska, jednak arbiter go oszczędził. W 75 minucie kolejny błąd, który wypaczył wynik całego spotkania. Do fantastycznej sytuacji strzeleckiej doszedł van Persie, jednak jego uderzenie zostało z trudem wybronione przez Cecha. Wybita przez bramkarza piłka poleciała pod nogi Rafaela, który nie wahając się ani chwili, podał ją do Javiera Hernandeza, a ten z najbliższej odległości skierował futbolówkę do pustej bramki. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że Meksykanin był ewidentnie na pozycji spalonej.  

Od tego momentu gra bardzo się zaostrzyła, gdyż rozzłoszczeni niesprawiedliwością piłkarze Chelsea przestali przebierać w środkach i zaczęli ostro i zdecydowanie odbierać piłkę rywalom. Kibice także byli niezadowoleni takim obrotem spraw, wyrażając to gwizdami i krzykami. 

Do końca spotkania już nic się nie zmieniło i ostatecznie Manchester United pokonał na wyjeździe Chelsea Londyn różnicą jednej bramki. Szkoda, że sędzia zaliczył tak znaczącą dla spotkania serię błędnych decyzji, gdyż mecz był naprawdę wyrównany i niezwykle ciekawy.  Sympatycy Chelsea mogą mieć słuszne pretensje do sędziowania tego meczu, gdyż gdyby nie pomyłki arbitra, wynik mógłby być korzystny dla ich drużyny.  Jako fan Manchesteru United cieszę się ze zdobycia przez mój zespół 3 punktów, jednak nie cieszy mnie to, co spotkało zespół The Blues, wolałbym, aby Czerwone Diabły wygrały to spotkanie w uczciwej rywalizacji.

sobota, 27 października 2012

Zapowiedź meczu Chelsea Londyn vs Manchester United





Już jutro o godzinie 17 rozpocznie się „bój o Anglię”, a raczej o angielską Premier League, czyli wyjazdowe spotkanie Manchesteru United z Chelsea Londyn. Mecz o tyle trudny, że The Blues są ostatnio w świetnej dyspozycji ( nie licząc potknięcia w Lidze Mistrzów ), mając na swoim koncie aż 7 zwycięstw na 8 rozegranych w lidze spotkań. Tym samym prowadzą aż czterema punktami nad zespołem z Old Trafford i nawet w przypadku przegranej zachowają fotel lidera. A o ich przegraną łatwo nie będzie, gdyż jak pokazują statystyki – w ostatnich dwunastu ligowych spotkaniach obu drużyn na Stamford Bridge, Czerwone Diabły tylko raz wywiozły komplet punktów. 
  
Na całe szczęście to nie statystyki odgrywają kluczową rolę podczas meczu, a piękno futbolu polega na tym, że jest on nieprzewidywalny i nic nie jest z góry przesądzone. Jak potoczy się jutrzejsze spotkanie, okaże się niebawem, a całość postaram się dla was zrelacjonować zaraz po meczu.


środa, 24 października 2012

Futbol cholera jasna!


Już niedługo – bo 7 listopada na rynku pojawi się książka poświęcona najwybitniejszemu menadżerowi Manchesteru United spośród wszystkich w historii, którzy prowadzili ten klub. Mowa tu oczywiście o sir Aleksie Fergusonie. Książka warta jest polecenia, gdyż jej autorem jest najlepszy brytyjski pisarz sportowy, a bohaterem – wspomniany już menadżer - legenda. Poniżej wstawiam opis książki z oficjalnej strony wydawnictwa.

„Najbardziej szanowany brytyjski pisarz sportowy skupia się na największym trenerze piłkarskim wszech czasów.
Prawdziwa biografia sir Aleksa Fergusona jeszcze nigdy nie została spisana… aż do teraz.
Alex Ferguson jest jedną z najbardziej fascynujących i kontrowersyjnych postaci dzisiejszego futbolu. Jego 25-letnia współpraca z angielskim klubem Manchaster United zaowocowała wygraniem wszystkiego, co było do wygrania w piłce nożnej… i to nie jeden raz. Panowanie Fergusona wyniosło Manchester United do rangi jednego z największych klubów na świecie.

Ta książka, napisana przez nagradzanego i uznanego dziennikarza Patricka Barclaya, doskonale uzupełni wiedzę na temat sir Aleksa Fergusona. Każdy czytelnik od razu zakocha się we wszechstronności Barclaya i jego obiektywnej analizie Fergusona: dobrego, złego, a czasami ohydnego.
Autor, który zna Fergusona od ćwierćwiecza, uważa go za wspaniałomyślnego, ale zarazem bezlitosnego i okrutnie zanurzonego we współzawodnictwie; w postaci takiej jak on drzemie niezliczona liczba wcieleń. I właśnie te wcielenia Barclay stara się zgłębić i wyłożyć czytelnikowi.
Barclay przewrócił każdy kamień, żeby dotrzeć do wszystkich tych, którzy znali Fergusona najlepiej: zawodników, menedżerów, przyjaciół i wrogów. W rezultacie powstała książka „Sir Alex Ferguson – Futbol cholera jasna!” – kompletny i całkowicie obiektywny portret tego fascynującego człowieka.”

Zawsze trzeba walczyć do końca




Wczoraj Manchester United pokonał u siebie zespół Sportingu Braga w spotkaniu trzeciej kolejki Ligi Mistrzów grupy H. Po szybko straconych golach Czerwone Diabły przegrywały już 0:2, ale potrafiły się podnieść i odrobić stratę strzelając rywalom trzy gole. Dzięki zwycięstwu United ma komplet dziewięciu punktów i jest o krok od awansu do fazy pucharowej. 

Spotkanie świetnie zaczęło się dla gości z Bragi, którzy zaskoczyli rywala szybko zdobytą bramką. W drugiej minucie po dośrodkowaniu Hugo Viany, najwyżej w polu karnym wyskoczył Alan i świetnym strzałem głową pokonał Davida de Geę. Trzy minuty później podobnym golem mógł się zrewanżować Jonny Evans doprowadzając do remisu, ale jego strzał głową był zbyt słaby, by pokonać dobrze ustawionego Beto. Zaledwie chwilę potem, groźną kontrę przeprowadzili goście i tylko szczęście uratowało gospodarzy przed utratą kolejnej bramki, gdyż zawodnik Bragi uderzył niecelnie.

W 18 minucie znów wiele działo się na boisku. Najpierw dobrą akcją popisali się zawodnicy gospodarzy, a konkretnie Carrick i van Persie. Ten pierwszy świetnie zagrał piłkę do holendra, który bliski był zdobycia bramki, jednak oddany przez niego strzał wybronił Beto. Niestety w odpowiedzi goście przeprowadzili składną akcję zakończoną golem. Piłkę z autu dostał Eder, minął Carrica i wbiegł w pole karne, po czym wyłożył piłkę wbiegającemu Alanowi, a ten płaskim strzałem umieścił piłkę w bramce. Kibice na Old Trafford nie wierzyli w to co dzieje się na boisku, ich zespół przegrywał właśnie 0:2. Kolejna stracona bramka podziałała jednak na gospodarzy mobilizująco, gdyż ci od razu po rozpoczęciu gry rzucili się do odrabiania strat. Ich odpowiedź była błyskawiczna, ponieważ już dwie minuty po bramce Alana wynik uległ zmianie. Robin van Persie był faulowany przez obrońcę Bragi, ale sędzia puścił grę korzystając z przywileju korzyści, gdyż przy piłce znalazł się Kagawa. Japończyk wrzucił piłkę wprost na głowę Javiera Hernandeza, który pięknym uderzeniem pokonał bramkarza przyjezdnych. 

W 35 minucie powinien być remis, jednak bramka zdobyta przez Czerwone Diabły została niesłusznie nieuznana. Robin van Persie dograł piłkę do Kagawy, który był na równi z ostatnim obrońcą Bragi. Japończyk znalazł się sam na sam z Beto, jednak odegrał piłkę do Hernandeza, który dopełnił formalności. Sędzia liniowy odgwizdał spalonego Kagawy, co jak widać było na powtórkach, było błędną decyzją.

Do przerwy na boisku nic się już nie zmieniło, oba zespoły atakowały próbując zdobyć gola i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak żadnej ze stron to się nie udało. 

W drugiej połowie coraz wyraźniej zaznaczała się przewaga Manchesteru United, który raz po raz nękał rywali groźnymi akcjami, często zakończonymi strzałem. W 62 minucie piłkę z rzutu rożnego dośrodkowywał van Persie, a zamieszanie w polu karnym bezlitośnie wykorzystał Jonny Evans, pokonując golkipera Bragi i doprowadzając do remisu.
Po tej bramce gracze z diabełkiem na piersi jeszcze bardziej dostali wiatru w żagle, przeprowadzając kilka bardzo groźnych akcji. W 75 minucie pierwszy raz w tym meczu na prowadzenie wyszedł Manchester United. Po świetnej centrze Toma Cleverleya z prawego skrzydła gola głową zdobył Javier Hernandez. Był to drugi gol Meksykanina w tym spotkaniu.

Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i ostatecznie po niesamowitym pościgu Czerwone Diabły pokonały Sporting Braga 3:2 i z kompletem punktów pewnie przewodzi w tabeli grupy H. Podopieczni Fergusona są jedną nogą w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.